poniedziałek, 22 kwietnia 2013

W domuuuuuu!

W piątek mimo zamieszania udało mi się wrócić do domu :D Zregenerowałam się szybko, pewnie dlatego, że dostawałam czynnik wzrostu,żeby to zapalenie w mojej jamie ustnej się szybciej zagoiło. No i jest ok :)

Podsumowując:

  •  spędziłam teraz w szpitalu niecałe 41 dni
  • 7 dni żywiłam się żarciem pozajelitowym
  • miałam bakteriemię Staphylococcus hominis
  • nudziłam się straaaasznie
  • nauczyłam się programu tv pon-pt na pamięć
  • moimi osobistymi rzeczami bez których nie czułam się pewnie stały się miski nerkowate
  • kilka dni nie mogłam mówić ze względu na ból a później sepleniłam bo tak było łatwiej
  • opiłam się morfiny i żałowałam, że działała tylko przeciwbólowo :P
  • rozleniwiłam się okropnie
  • zakładano mi wkłucie o 2 razy za dużo
  • poznałam pomidorowy smak moich komórek
  • były chwile, że miałam wszystkiego dosyć
  • pożarłam tyle kostek lodu, że kiedy o tym myślę robi mi się niedobrze (teraz też mi się zrobiło)
  • nie chciałabym przeżyć tego drugi raz
To mimo tego stwierdzam, że nie było tak źle, zawsze mogło być gorzej i trzeba się cieszyć z tego co jest.
Ludzie przeżywają gorsze rzeczy niż to moje marne auto. Wszystko jest do przeżycia :)

wtorek, 16 kwietnia 2013

Coraz lepiej

Wczoraj zabrali mi worek z jedzeniem i przypomniałam sobie smak chleba. Jeszcze bez skórki, bo nadal język boli, ale wszystko się ładnie goi. Podobno morfologia idzie jak burza i niedługo powinnam pójść do domku! :D

niedziela, 14 kwietnia 2013

+11

Wreszcie tak mnie nie boli. Wszystkie nystatyny, caphosole to za mało, żeby mi wtedy pomóc, ulgę przynosiła mi jedynie morfina. Na noc smaruję całą buzię piochtaniną i nie mogę się domyć po niej, ale to szczegół. Grunt, żeby pomagała, a o resztę pomartwię się później.

W ogóle przez ten czas nie włączałam komputera, bo nie miałam siły i nie chciało mi się. Zresztą jak ból mi promieniował do głowy to wiadomo, że ostatnią rzeczą jaką się chce jest siedzenie przed komputerem.

A tak to popijam nutridrinki, ostatnio jakieś zupy jem a ogólnie to przez 20 godzin nie wstaję od stołu :) Mam na myśli worek z żywieniem, nie w sensie że taka żarta jestem :D

Wiosna przyszła, niedługo i ja pójdę sobie stąd. Czekaaaam! :)

niedziela, 7 kwietnia 2013

Ała :(

Siedzę i czekam, aż będzie lepiej, a wyniki wciąż spadają. Nie odczułabym tego, gdyby mnie dziąsła i język nie bolał. Wczoraj miałam problemy zjeść kisiel, bo zrobiłam sobie za gęsty. Zbytnio nie mówię, bo jak język obija się o zęby to strasznie boli. Poza tym jest całkiem ok.

A tak poza tym oglądam bajeczki i Boo jest taka słodka!
Wlazł kotek na płotek i mrugaaa
lalalalala
deszcze niespokojne potargały sad
nie wiedziały co to smutki trzy wesołe krasnoludki <3

środa, 3 kwietnia 2013

Auto.

W życiu nie miałam takiego lenia jak dzisiaj. Od rana byłam bladym olewantem. Jeśli takie słowo w ogóle istnieje. A jaka byłam zła jak musiałam wstać do łazienki! Miałam wszystko gdzieś, spałabym tylko i w ogóle wszystko było mi obojętne. Ten cały przeszczep też. Tak jak dr ostrzegał, fajerwerków nie było. Ale co tam :) 6 małych worków spłynęło, ja wżerałam landrynki, bo moje komórki smakowały jak koncentrat pomidorowy. W sumie nawet barwa podobna. Może człowiek ma coś z pomidora? :)

Ale jak się już wyspałam jest duuużo lepiej. Nawet w końcu coś zjadłam. Mam nadzieję, że nie zapeszyłam i że nie będzie tak źle. W końcu najgorsze już za mną, teraz tylko czekam aż wszystko zacznie pracować i będzie jak dawniej! :)

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Lodowato za oknem i lodowato we mnie.

Wczoraj nie miałam siły nic pisać, stłamsiło mnie troszkę. Ale jestem dumna, że pochłonęłam 7 czy 8 worków z lodem, na razie nic takiego w mej buzi się nie dzieje. Ten lód to taki rodzaj terapii, żeby ta głupia chemia ominęła jak najszerszym łukiem śluzówki. Z zimna robiłam się sina i liczę na to, że było warto. Mam nadzieję, że obędzie się bez żywienia pozajelitowego.

Dziś jest już lepiej, ale nadal niezbyt wiele we mnie witalności. Nie mogłam w ogóle zwlec się z łóżka. Szczyt lenistwa. Teraz tylko czekam do środy, a później jak najprędzej do domku.  Oby bez przykrych niespodzianek po drodze.


Copyright © 2014 Przyczepiła się do mnie ekipa Hodgkina...

Distributed By Blogger Templates | Designed By Darmowe dodatki na blogi