piątek, 8 listopada 2013

Listopad

Dawno nie pisałam nic a nic. W październiku skończyłam lampy, miałam ich 15, poza tym, że wysuszyła mi się skóra na szyi i wyglądałam jakbym z brudną chodziła nic się nie działo. No jeszcze włosy na karku mi wypadły, ale że to tak u dołu głowy to nawet nie rzuca się w oczy. Ogólnie śmiesznie, bo nie wiedziałam że przy naświetlaniu szyi wyjdą mi włosy na głowie, w trakcie naświetlań uraczyłam się szamponetką i zrobiłam sobie czekoladowy brąz. Co z tego, że w ogóle nie było tego widać, bo włosy odrosły w podobnym kolorze jak ta farba. Nagle przy porannym myciu zauważyłam, że mi włosy wypadają garściami, myślałam że z całej powierzchni głowy. W internecie naczytałam się złych opinii na temat jakości szamponetki tego producenta i taka byłam zła na siebie, myślałam sobie jaka jestem głupia i w ogóle co ja zrobiłam :P Szczęście w nieszczęściu, że to nie wina farby i już nie mam pretensji do siebie :P
Udało mi się zdać też pierwszy rok moich studiów :D Ze względu na leczenie musiałam sobie sesję przedłużyć, ale już jest do przodu. Mam nadzieję, że w tym roku będę systematycznie uczęszczać na zajęcia i nic mi w tym nie przeszkodzi :)
Teraz chyba bardzo się nudzę, bo jestem na etapie rozjaśniania włosów korzeniem rzewienia i chemicznym rozjaśniaczem w sprayu. Odżywiam włosy i nie widzę przesuszenia i zniszczenia. Robię to, ponieważ te włosy odrosły mi ciut ciemniejsze niż miałam i szczerze jakoś mi się to nie podoba. Wcześniej nigdy nie farbowałam włosów itd., a teraz stwierdziłam, że nie ma co się w życiu ograniczać. Obciąć i wymyślać fryzur na razie nie mam z czego i chyba dlatego sobie ubzdurałam to rozjaśnianie :P
Poza tym jest listopad i chyba dopadła mnie jego aura. Chodzę strasznie rozdrażniona, nic mi się nie chce, a przy tym okropnie się nudzę. Taka leniwa maruda się ze mnie zrobiła. Nawet książki dobieram teraz poważne i straszne, podjęłam się ostatnio literatury lagrowej. Dawno nie czytałam tego typu świadectw przeszłości, bo wiem, że za często nie można dla swojego własnego psychicznego dobra. Inne "przyjemniejsze" książki strasznie mnie denerwują swoją prostotą, a także naciąganiem i nadawaniem tragizmu temu, co tragiczne nie jest typu jakieś psychologiczne o nieszczęśliwych związkach czy pierdoły i love story dla nastolatek. Odmóżdżaczom teraz mówię nie, bardziej służy mi "zryta bania". Jeśli wiecie o co mi chodzi.

1 komentarz :

  1. Oj, widzę, że nie tylko mnie dopada jesienna melancholia, ale nie martw się - to przejdzie ;) wraz z pierwszym śniegiem, będzie pięknie, słonecznie, mroźno i biało ;)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Przyczepiła się do mnie ekipa Hodgkina...

Distributed By Blogger Templates | Designed By Darmowe dodatki na blogi