Podsumowując:
- spędziłam teraz w szpitalu niecałe 41 dni
- 7 dni żywiłam się żarciem pozajelitowym
- miałam bakteriemię Staphylococcus hominis
- nudziłam się straaaasznie
- nauczyłam się programu tv pon-pt na pamięć
- moimi osobistymi rzeczami bez których nie czułam się pewnie stały się miski nerkowate
- kilka dni nie mogłam mówić ze względu na ból a później sepleniłam bo tak było łatwiej
- opiłam się morfiny i żałowałam, że działała tylko przeciwbólowo :P
- rozleniwiłam się okropnie
- zakładano mi wkłucie o 2 razy za dużo
- poznałam pomidorowy smak moich komórek
- były chwile, że miałam wszystkiego dosyć
- pożarłam tyle kostek lodu, że kiedy o tym myślę robi mi się niedobrze (teraz też mi się zrobiło)
- nie chciałabym przeżyć tego drugi raz
To mimo tego stwierdzam, że nie było tak źle, zawsze mogło być gorzej i trzeba się cieszyć z tego co jest.
Ludzie przeżywają gorsze rzeczy niż to moje marne auto. Wszystko jest do przeżycia :)
Świetna wiadomość :D Zdrówka ;*
OdpowiedzUsuń:-) tak trzymać!
OdpowiedzUsuńAaa! Bardzo się cieszę, że jesteś już w domu! I oby smak pomidorowy towarzyszył Ci już tylko w postaci czysto pomidorowej, a nie komórkowej ;)))
OdpowiedzUsuń